Co wydarzyło się nad brzegiem jeziora?
- Magdalena Wasilewska
- Jan 19
- 3 min read
Updated: Jan 24
Opowiadały na polanie sosny historię:
o ludziach, o drzewach,
o słońcu i wodzie
w dniu letniego przesilenia.

Usiadłam do pisania “Mgły” z myślą, że tworzy się opowiadanie słowiańskie, a powstała baśń. Kiedy Karo po przeczytaniu tekstu napisała, że to ważne, żeby Słowianki opowiedziały o wojnie, gdy płonie pół reszty świata, wiedziałam, że wróciłyśmy. Projekt nazywa się "Astrobaśnienie". Ma na celu znalezienie nowych opowieści, nowych narracji o człowieku i świecie. “Mgła” jest baśnią rozpoczynającą ten projekt.

Zachód Słońca nad Jeziorem Gowidlińskim. Miejsce, w którym kończyłam pisać baśń.
Fot. Magdalena Wasilewska
Słowa baśni ożyły wypełnione subtelnymi dźwiękami, poruszającymi pieśniami i mocnymi głosami Karo Gawlik (Mantra Ziemia) i Dom Krzyżańskiej (Dom Pieśnisko). To one są autorkami oprawy muzycznej. Dom Krzyżańska jest odpowiedzialna również za montaż całości. Nazwę cyklu, jak i sam pomysł, zrodziła Agata Julia (Astro Lady). Pełen wstęp Agaty, wyjaśniający kontekst astrologiczny baśni znajdziesz na Spotify:
To muzyczna opowieść, słuchowisko, zapis żywych, niestudyjnych nagrań z trzech punktów na mapie Europy, gdzie słowa, muzyka, jak i cały koncept cyklu, są wskazywane przez rytuał, twórczą chwilę, zaufanie i połączenie sióstr.
Tak zaczyna się historia:
Na kamieniu leżały drewniane koraliki. Wokół rozległego głazu siedziały kobiety, nawlekając ozdoby na nici. Kirke włożyła gotową bransoletkę na przegub dłoni i zatrzęsła nią. Na jej twarzy pojawił się uśmiech. Dźwięk kamyków i muszli uderzających o suche drewno przypominał dziecięcą grzechotkę.
- Myślicie, że go tym przywołam? - zatrzęsła bransoletą jeszcze raz.
Polanę nad brzegiem jeziora wypełnił kobiecy śmiech. Zakręcił się niczym mały wir i czmychnął nad powierzchnią wody na drugą stronę jeziora. O tej porze dnia zwierciadło było niemal gładkie. Słońce chowało się już za wysokimi sosnami porastającymi cypel. Choć czasem promienie jeszcze przemykały zwinnie między gałęziami i grzały nadbrzeżną trawę, głaszcząc przy okazji ciała kobiet, to ze słońcem konkurowała już jeziorna wilgoć zapowiadając chłodniejszy wieczór.
- Będę tak dzwonić, a on będzie szedł za mną w las - śmiała się poruszając szybko nadgarstkiem, a ozdoby czysto dźwięczały.
Marie zerknęła na starszą siostrę, wyjmując z ust kosmyk włosów, który przed chwilą tam wpadł. Nieraz czuła się nieswojo przy bezpośredniej Kirke, która bywała dla niej jak matka.
- A potem oprę się twarzą o drzewo i podniosę spódnicę do pasa - Kirke złapała obiema dłońmi za dół spódnicy i potrząsnęła nią przy akompaniamencie głosów rozbawionych kobiet. - A potem zadzwonię jeszcze raz - i znowu poruszyła rękoma, a bransoletki rozdzwoniły się.
- To ostatnie nie będzie już konieczne, on i tak pójdzie za tobą - powiedziała rozbawiona Rut z przekonaniem.
Kobiety zaśmiały się w głos. Marie poczuła falę gorąca w dole brzucha. Uśmiechnęła się delikatnie i sięgnęła po niebieski koralik do swojej bransoletki, którą przygotowywała na zbliżające się przesilenie letnie. Zainspirowana opowieścią Kirke wyobraziła sobie właśnie, jak przywiera do drzewa i w tej samej chwili chropowata kora dębu podrażnia jej ciało. Podciąga materiał spódnicy w górę w oczekiwaniu ciepła i ciężaru przylegającego męskiego ciała. Wraz z tymi myślami ponownie fala gorąca zatańczyła w niej. Chwyciła następny koralik, by ukryć przed niechcianym wzrokiem swoje rozmarzenie, widoczne teraz na jej twarzy. Obecność Snowida w myślach, obsesyjna niemal, wprawiała ją w zakłopotanie, a jednocześnie przynosiła ulgę niekończącej się tęsknocie za połączeniem.
•••••••
Nad brzegiem jeziora śpiewały trzciny.
Stań przy mnie.
Patrz na mnie.
Tańcz ze mną.
Dotknij.
Możemy być ogniem, możemy być falą.
Tutaj i za horyzontem.
Oddychaj
nad brzegiem jeziora, przy mnie.
•••••••
Wsłuchaj się w nią. Zapraszamy:
Comments